• ółążść‡

Co  warto  wiedzieć o Adwencie?

ADWENT jest wyjątkowym czasem dla chrześcijan. Słowo adwent pochodzi z języka łacińskiego "adventus", które oznacza przyjście. Dla starożyt- nych rzymian słowo to, oznaczało oficjalny przyjazd cezara. Dla chrześcijan to radosny czas przygotowania na przyjście Pana. Oczekiwanie na przyjście Chrystusa musi rodzić radość, gdyż jest oczekiwaniem na przyjście Jezusa. Dlatego też Adwent jest nie tyle czasem pokuty, ile raczej czasem pobożnego i radosnego oczekiwania. Owo oczekiwanie ma swoje trzy znaczenia:

  • Najpierw wspominamy oczekiwanie na pierwsze, historyczne przyjście Jezusa. Łączymy się z tymi wszystkimi pokoleniami ludzi sprawiedliwych z czasów Starego Testamentu, którzy przez wieki oczekiwali na przyjście Mesjasza. Liturgia adwentowa ukazuje postacie tych świętych, którzy poprzedzili lub przepowiadali przyjście Mesjasza. W sposób szczególny towarzyszą nam prorok Izajasz, św. Jan Chrzciciel oraz Maryja.
  • Bezpośrednio nasze myśli biegną ku tegorocznemu Bożemu Narodzeniu - oczekujemy świąt, poprzez modlitwę, roraty, adwentowe postanowienia przygotowujemy się do tego świątecznego czasu. Bóg stał się człowiekiem, przyszedł do nas, a więc i my winniśmy wyjść Bogu naprzeciw, aby spotkać się z wcielonym Synem Bożym.
  • Jednocześnie nasze myśli biegną ku przyszłości - przypominamy sobie, że kiedyś Jezus ponownie przyjdzie na ziemię, by usunąć zło i zakrólować nad całym światem. Adwent przypomina nam, że całe nasze życie jest czekaniem. Zawsze do czegoś dążymy. Człowiek, który w życiu już na nic nie czeka jest nieszczęśliwy. Nasze życie staje się piękne dlatego, że jest czekaniem, jest dążeniem do czegoś, czekaniem na Kogoś, czekaniem na przychodzącego Chrystusa.

Adwent dzieli się na dwa podokresy:

  • od pierwszej niedzieli Adwentu do 16 grudnia, kiedy czytane są teksty biblijne, zapowiadające powtórne przyjście Zbawiciela na końcu świata i przygotowujące do spotkania z Chrystusem Sędzią.
  • od 17 do 24 grudnia to bezpośrednie przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia.

 Wyjątkowość okresu Adwentu podkreślają RORATY. Nazwa "roraty" pochodzi od zwyczajowej pieśni na wejście, rozpoczynającej się od słów "Rorate coeli desuper" - "Spuśćcie rosę niebiosa".  Msza roratnia jest mszą wotywną o Najświętszej Maryi Pannie. Ta msza jest jednym ze znaków szczególnej obecności Maryi w okresie Adwentu, gdyż to Ona oczekiwała Mesjasza w sposób szczególny: jako córka Izraela, jako Matka Pana Jezusa i jako Matka Kościoła.  W czasie odprawiania Mszy św. roratniej zapala się dodatkową świecę, która symbolizuje patronkę adwentowego oczekiwania - Maryję. Roraty mają nam szczególnie przypominać Maryję, gdyż to Ona, podobnie jak jutrzenka wyprzedza wschód słońca, poprzedziła przyjście Światłości świata, Jezusa Chrystusa. Przekazy historyczne mówią, że roraty odprawiano w Polsce już za czasów panowania Bolesława Wstydliwego. Przez całe wieki Król, umieszczając w czasie rorat na ołtarzu zapaloną świecę, oświadczał: "Gotów jestem na sąd Boży", za nim czynił to Prymas Polski, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i chłop, powtarzając słowa króla. 

Jednym z najbardziej wymownych znaków adwentowych jest WIENIEC ADWENTOWY, który ustawia się koło ołtarza. Zwyczaj ten pochodzi z Niemiec, gdzie w 1839 r. pastor prowadzący przytułek dla sierot wpadł na pomysł, aby wieńcem przystroić świetlicę dla dzieci. Razem z wychowankami w I niedzielę adwentu zapalił pierwszą świecę adwentową by wytworzyć nastrój skłaniający do modlitwy. Następne, mniejsze dwadzieścia cztery świece podopieczni zapalali każdego dnia aż do Wigilii, gromadząc się na śpiew i modlitwę. Później drewniane koło przystrojono gałązkami jodły. Z czasem liczbę świec zmniejszono do czterech, a zwyczaj ten szybko rozszedł się po wielu krajach. W Polsce zwyczaj ten pojawił się po pierwszej wojnie światowej.  Na wieńcu są umieszczone cztery świece symbolizujące cztery niedziele adwentowe. Zapalanie świec oznacza czuwanie i gotowość na przyjście Chrystusa.

Innym przejawem adwentowej liturgii światła są LAMPIONY. Idąc na roraty, dzieci zabierają je ze sobą, aby rozświetlały mroki grudniowej nocy. Ta piękna w swej wymowie symbolika przypomina nam o konieczności zbierania przez cały adwent dobrych uczynków, które mogłyby rozjaśnić mroki grzechu w naszej duszy, wskazać Chrystusowi drogę do naszego serca. By, kiedy w pięknie przyozdobionej świątyni znajdzie się miejsce na betlejemski żłóbek, w naszym sercu znalazło się jednocześnie miejsce dla małego Jezusa.

Wciąż aktualne pytania...

Nie wiem ilu z nas zastanawiało się już kiedyś nad pytaniem: dlaczego tyle współczesnych „nowych” ideologii i pomysłów polityczno-społecznych „kręci się” niemalże tylko i wyłącznie wokół instytucji małżeństwa i rodziny? I dlaczego niemalże wszystkie te pomysły mają na celu zniszczyć małżeństwo i rodzinę, a nie jej pomóc? Np. promowanie aborcji, walka o uznanie związków homoseksualnych za małżeństwa, ideologia gender, agresywny feminizm, promowanie rozwiązłości seksualnej wśród młodzieży poprzez promocję środków antykoncepcyjnych, społeczne przyzwolenie dla tzw. wolnych związków (konkubinat),  bezproblemowe udzielanie rozwodów - itd. itp… O co w tym chodzi? Komu i dlaczego na tym tak bardzo zależy? Dlaczego odpowiednie agendy ONZ i inne instytucje wydają grube miliony(!) dolarów i euro na promowanie i wprowadzanie takich „rozwiązań”? Dlaczego przy wprowadzaniu tych „nowości” posługują się kłamstwem i manipulacją?

 Czyżby małżeństwa i rodziny budowane zgodnie z pomysłem Boga-Stwórcy były dla nich aż tak  niebezpieczne? 

Zamiast homilii...

Wielki Post – CZAS  NAWRACANIA    

     Mówimy i słyszymy, że Wielki Post to czas nawrócenia i pokuty. I to jest prawda. Chciałbym jednak na początku tego ważnego czasu zachęcić was także do podjęcia trudu ewangelizowania swojego środowiska. Bo wiara umacnia się, gdy jest przekazywana – a więc sami czerpiemy moc z wiary, gdy nie obawiamy się w imię Boga głosić prawdę, dawać świadectwo chrześcijańskiej nadziei i miłości. Dlatego na stronie tytułowej niniejszego numeru NGP znajduje się wezwanie NAWRACAJCIE!

      Nawracajcie wciąż wasze dzieci – prowadząc je do kościoła, ucząc je modlitwy i pamiętania o Bogu, zachęcając je do częstszego wybierania Boga i rezygnacji z uciech tego świata. Wychowujcie je do ofiarności, odpowiedzialności, prawdomówności, uczciwości, pracowitości, sumienności i wytrwałości. Uczcie je zwyczajnej kultury w odniesieniu do starszych, do nauczycieli i wychowawców, do rówieśników. Umiejcie waszym dzieciom mówić „nie” – wobec kolejnych nowinek i zachcianek z tego świata. Chrońcie je przed złymi wzorcami promowanymi przez media. Wszystko w imię miłości.

     Nawracajcie waszych dorastających synów i córki – rozmawiajcie z nimi, nie pozwólcie im się wyizolować z życia waszej rodziny, a także swojej parafii; mówcie im, że Bóg ich kocha i na nich liczy, że Kościół jest ich kochającą Matką. Nie wstydźcie się im powiedzieć, że czasem was ranią i smucą swym zachowaniem i wyborami moralnymi; budźcie ich sumienia, grzech i wszelkie dziadostwo moralne nazywając po imieniu; nie akceptujcie ich zachowania ewidentnie złego i bezbożnego, niech „nowoczesność” nie będzie wyznacznikiem ich stylu życia. Mówcie im, że Boże przykazania wciąż obowiązują i dają człowiekowi prawdziwą wolność. Płaczcie, gdy kilkunastoletni syn albo córka przyjdą do domu będąc pod wpływem alkoholu. Nie częstujcie ich alkoholem! Nie zgadzajcie się na pogańskie i bezbożne przeżywanie przez nich niedzieli – bez modlitwy, bez Mszy św., bez wspólnego spotkania przy rodzinnym stole…

     Nawracajcie mężów i ojców – mówcie im, że nie tylko ich pieniądze i praca są ważne, ale oni sami – ich obecność w domu, ich przykład życia i współodpowiedzialność za wychowanie dzieci (nie tylko za ich wykarmienie i ubranie). Zapraszajcie ich do wspólnej modlitwy; pomóżcie im wzrastać duchowo, religijnie i moralnie. Reagujcie na zło, które czynią. Zachęcajcie ich do większej gorliwości w wierze, do walki ze swoimi słabościami. Przypominajcie im, że są odpowiedzialni za sumienia swoich dzieci, żeby swoim dzieciom stawiali też wymagania moralne, by one nie ulegały modom współczesnego świata.

 

     Nawracajcie żony i matki – niech wracają wciąż do prawdziwej i prostej miłości, niech nie kierują się zazdrością i osobistymi ambicjami; niech także przypomną sobie chrześcijańskie tradycje i zasady życia, aby wpajać je swoim dzieciom, tak jak one je otrzymały od swoich matek; niech żarliwie się modlą i uczą modlitwy; niech swoją dobrocią i łagodnością dbają o ciepło domowego ogniska, sprawiając, że nikt z ich domu nie będzie uciekał; niech wpatrują się w Maryję, Matkę Jezusa.

2015

Do czego służy cisza w kościele?

Jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nasza pobożność jest po prostu przegadana.

Mówimy, że trzeba się dużo modlić. Ksiądz zachęca nas często do modlitwy, o modlitwę prosi i do modlitwy zaprasza. Czym jest modlitwa? Jak ją rozumiemy? Wydaje się, że i w tę dziedzinę przenosimy nasz obraz z życia: kto ma lepsze „gadane”, ten wygrywa, ten jest skuteczniejszy, ten jest bardziej przekonywający, ten robi wrażenie na innych.  Być może, że w tym świecie tak jest. Ale MODLITWA nie dotyczy tylko tego świata, bo jest to próba kontaktu ze „światem” samego Boga. Modlitwa to ROZMOWA. A rozmowa wiąże się także ze SŁUCHANIEM. A zwyczajnie i po prostu nie da się słuchać, kiedy wciąż się gada. Nawet gdy jest to nieprzerwany potok tzw. pobożnego gadania… Cisza więc jest koniecznie potrzebna do tego, żeby usłyszeć. Usłyszeć Boga. A chyba to powinno być dla nas ważne? Czasem więc zamilknij i posłuchaj, co ma do powiedzenie Ktoś, kto cię naprawdę bardzo kocha i wie, czego ci potrzeba zanim Go o to poprosisz.

Na Śląsku mówimy, że przychodzimy do kościoła, żeby coś „uczynić” dla Pana Boga. I dopiero wtedy się dobrze czujemy, gdy uda nam się „uczynić” jak najwięcej. Czyli: jak najwięcej litanii, różańców i innych tekstów przeczytanych na klęczkach przed Bogiem. I w tym „czynieniu” dla Pana Boga czasem nawet …Go nie zauważamy. Jesteśmy jak nakręcone mrówki pędzące po wyznaczonych trasach, żeby zdążyć wykonać swoje zadanie i nawet nie interesuje nas czy nasz Szef jest w domu i czy nas widzi. A może wystarczy czasem po prostu usiąść (albo uklęknąć – jak kto woli) i POPATRZEĆ na białą Hostię w monstrancji i uświadomić sobie, że ON JEST. I tyle. Podnieś więc wzrok znad modlitewnika i popatrz na swojego Boga. W zupełnej ciszy.

I jeszcze jedno. Cisza (w kościele) potrzebna jest nam także po to, ABY USŁYSZEĆ SIEBIE. Posłuchać swojego serca, swojego sumienia. Bez tego nie ma naszego duchowego rozwoju, nie ma nawrócenia i nie ma …autentycznej modlitwy, która przede wszystkim powinna płynąć z naszego serca. A z serca nic nie „wypłynie”, jeśli mu nie pozwolimy „mówić”. Mówisz, że to trudne i nie wiesz jak to zrobić?  Masz rację. Dlatego zacznij swoją modlitwę od ciszy. Nawet gdyby nie starczyło ci czasu na nic więcej.

ks. Z. Czech, 2015

Menu

Statystyki






statystyka

Wyszukiwanie

 

Dzisiaj jest

czwartek,
05 grudnia 2024

(340. dzień roku)

Święta

Czwartek, I Tydzień Adwentu
Rok C, I
Dzień Powszedni

 

Sonda



Licznik

Liczba wyświetleń strony:
11013

Zegar